„Ludzkość ociepliła planetę o 1,5°C od 1700 roku”
Naukowcy ogłosili, że ludzkość już przyczyniła się do wzrostu globalnej temperatury o około 1,5°C od początku rewolucji przemysłowej. Nowe szacunki bazują na analizie danych dotyczących temperatur, uzyskanych z pęcherzyków powietrza uwięzionych w antarktycznym lodzie. Pomiar ten jest kluczowy, ponieważ pozwala na dokładne zrozumienie, jak bardzo nasza działalność wpłynęła na klimat w porównaniu do czasów sprzed przemysłowych.
Precyzja danych z przeszłości
Tradycyjnie, okres od 1850 do 1900 roku jest uznawany za punkt odniesienia dla pomiaru globalnego ocieplenia. To wówczas rozpoczęły się pierwsze systematyczne zapisy temperatur. Naukowcy są zgodni, że rok 2024 najprawdopodobniej będzie pierwszym, w którym średnie temperatury przekroczą poziom 1,5°C powyżej tego historycznego punktu odniesienia. Warto jednak zauważyć, że ten konkretny wzrost może być częściowo wynikiem naturalnych zjawisk, takich jak silne zjawisko El Niño, które podnosi globalne temperatury.
Gdy uwzględni się naturalne zmienności, badacze szacują, że sama działalność ludzka odpowiada za wzrost temperatury o 1,31°C od początku rewolucji przemysłowej. Pomimo tego, że rewolucja industrialna formalnie rozpoczęła się w XVIII wieku, intensyfikacja wykorzystania paliw kopalnych miała miejsce już przed 1850 rokiem. Dlatego naukowcy postanowili zbadać, jak wyglądał klimat przed tym okresem, aby uzyskać bardziej precyzyjne dane.
Nowa linia bazowa dla ocieplenia
Andrew Jarvis z Uniwersytetu Lancaster i Piers Forster z Uniwersytetu Leeds podjęli próbę stworzenia nowej linii bazowej dla ocieplenia sprzed 1700 roku. Badacze przeanalizowali pęcherzyki powietrza uwięzione w rdzeniach lodowych z Antarktydy, aby określić koncentrację dwutlenku węgla (CO2) w atmosferze od XIII do XVII wieku. Okres ten, przed dużym wpływem działalności człowieka na klimat, został uznany za bardziej precyzyjny punkt odniesienia.
Zakładając liniową zależność między stężeniem CO2 a zmianą globalnej temperatury, naukowcy ustalili, że ludzkość przyczyniła się do wzrostu temperatury o około 1,49°C do 2023 roku. Innymi słowy, próg 1,5°C został faktycznie już osiągnięty. Jarvis podkreśla, że ich metoda jest naukowo uzasadniona i może oferować bardziej dokładne narzędzie do oceny wpływu człowieka na klimat.
Skutki dla badań nad klimatem i polityki
Nowa metoda może pomóc zmniejszyć niepewność wokół szacunków ocieplenia, szczególnie tych opartych na obecnym punkcie odniesienia z lat 1850-1900, który jest używany przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC). Dzięki danym z rdzeni lodowych, naukowcy mogą dokładniej oszacować, jak wiele ocieplenia jest skutkiem działalności człowieka, co ma kluczowe znaczenie dla ustalania celów klimatycznych i polityki międzynarodowej.
Forster dodaje, że nowe podejście może być pomocne w zaktualizowaniu obecnych danych, które bazują na średnich z ostatnich 10 lat, co może prowadzić do mylnego wrażenia na temat tempa zmian klimatycznych. Naukowiec ma jednak nadzieję, że nowa metoda zostanie przyjęta zarówno przez społeczność naukową, jak i decydentów, jako główne narzędzie do oceny postępów ludzkości w walce ze zmianami klimatu.
Wyzwaniem pozostaje przyszłość
Mimo że nowa metoda daje bardziej precyzyjną ocenę temperatur z przeszłości, może napotkać trudności w przyszłości. Związek między koncentracją dwutlenku węgla a globalnymi temperaturami może nie zawsze być liniowy. Jeśli przekroczymy tzw. punkty krytyczne w systemie klimatycznym Ziemi, może dojść do kaskadowych efektów ocieplenia, co zaburzy dotychczasowe modele prognozowania.
Forster podkreśla, że choć metoda pozwala określić dokładniej historyczne dane, to nie zmienia ona bieżących konsekwencji zmian klimatycznych. „Skutki, które obecnie odczuwamy – zgony w Hiszpanii czy huragany – są takie same, niezależnie od tego, czy określimy ocieplenie na poziomie 1,3°C, czy 1,5°C. Skutki są skutkami” – mówi naukowiec.
Czy zmiana w sposobie myślenia o klimacie wpłynie na politykę?
Richard Betts z brytyjskiego Met Office uważa, że nowa metoda oferuje „jasny i prosty sposób na uzyskanie aktualnych szacunków poziomu ocieplenia spowodowanego działalnością człowieka”. Co istotne, umożliwia ona uzyskanie „rzeczywistych” danych na temat ocieplenia, zamiast polegać na średnich z ostatnich 10 lat, jak ma to miejsce w obecnych metodach.
Betts ostrzega jednak, że zmiana punktu odniesienia dla oceny zmian klimatycznych może być odbierana jako „przesuwanie bramki” w globalnych staraniach na rzecz ochrony klimatu. Mimo to, nawet bez zmiany metodologii, obecne ocieplenie jest znacznie bliższe 1,5°C, niż wynikałoby to z wcześniejszych szacunków.
Podsumowanie
Nowa metoda oceny ocieplenia globalnego, oparta na analizie pęcherzyków powietrza w lodzie, może oferować bardziej precyzyjne narzędzie do zrozumienia, jak działalność człowieka wpłynęła na klimat. Może również pomóc w lepszym kształtowaniu polityki klimatycznej, jednak przyszłość pokaże, czy będzie to wystarczająco stabilne podejście wobec dynamicznych i nieprzewidywalnych zmian, które mogą zajść w systemie klimatycznym Ziemi.