Eksperyment z Goperami: Jak 24-Godzinna Akcja Pomogła Ożywić Mount St. Helens

Eksperyment z Goperami: Jak 24-Godzinna Akcja Pomogła Ożywić Mount St. Helens

W wyniku jednej z największych katastrof w historii Stanów Zjednoczonych, jaką była erupcja wulkanu Mount St. Helens, naukowcy postanowili zwrócić się o pomoc do niespodziewanych sprzymierzeńców w procesie odbudowy ekosystemu. Na jałowych zboczach góry, w miejscu, gdzie wydawało się, że życie nie wróci przez długi czas, postanowiono wykorzystać… góralki (gophers). Mimo że mogło się to wydawać nieco niekonwencjonalne, efekty tej współpracy z czasem zaskoczyły naukowców.

Katastrofa Mount St. Helens

18 maja 1980 roku, erupcja wulkanu Mount St. Helens w stanie Waszyngton pokryła 22 tysiące mil kwadratowych (około 35 tysięcy kilometrów kwadratowych) popiołem wulkanicznym, którego łączna masa wyniosła 540 milionów ton. Krajobraz, który po tym wydarzeniu został, był praktycznie martwy — setki kilometrów kwadratowych były pokryte warstwą popiołu, a życie roślinne zostało zdewastowane. W obliczu takiej katastrofy, naukowcy postanowili podjąć działania mające na celu przywrócenie ekosystemu do życia, ale w sposób, który nie był wcześniej praktykowany.

Kilka lat po katastrofie, naukowcy postanowili spróbować niecodziennego rozwiązania. Wypuścili na obszarze góry góralki, zakładając, że ich nawyki związane z kopaniem mogą przynieść korzyści dla regenerującego się środowiska. Góralki, które mają w zwyczaju przekopywać ziemię, miały za zadanie wydobyć na powierzchnię mikroorganizmy, które mogłyby wspomóc proces odbudowy ekosystemu.

Praca góralków: regeneracja w zaskakująco krótkim czasie

W 1983 roku, niedługo po erupcji, wybrane przez naukowców obszary przypominały martwe, porowate pustynie, zaledwie kilkanaście roślin próbowało przetrwać w trudnych warunkach. Jednak po zaledwie sześciu latach od interwencji góralków, na tych samych terenach rosło już około 40 tysięcy bujnych roślin. Nie było to jedynie sporadyczne pojawianie się nowych gatunków, ale pełna eksplozja życia, podczas gdy otaczające tereny wciąż były niemal całkowicie jałowe.

Jak to możliwe, że zaledwie 24-godzinna aktywność zwierząt przyniosła takie efekty? Kluczem do sukcesu okazały się mikroorganizmy. Góralki, kopiąc nory i przemieszczając ziemię, aktywnie mieszały glebę, przenosząc na powierzchnię bakterie i grzyby, które są niezbędnymi składnikami każdego zdrowego ekosystemu. Te mikroorganizmy rozkładają materię organiczną, uwalniając niezbędne składniki odżywcze do gleby i atmosfery.

Znaczenie grzybów mikoryzowych

Jak wyjaśnia Michael Allen, mikrobiolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside, góralki nie tylko mieszają glebę, ale przenoszą także mikroorganizmy, takie jak grzyby mikoryzowe, które mają kluczowe znaczenie dla regeneracji roślin. Grzyby mikoryzowe wchodzą w symbiozę z korzeniami roślin, dostarczając im składniki odżywcze i wodę w zamian za węglowodany. Dzięki tej współpracy rośliny mogą przetrwać w trudnych warunkach, a niektóre grzyby mikoryzowe mają nawet zdolność ochrony roślin przed patogenami.

Góralki przyczyniły się do rozprzestrzeniania tych pożytecznych mikroorganizmów w nowym środowisku. W swoim badaniu naukowcy zauważyli, że góralki nie tylko przenosiły drobnoustroje, ale również nasiona roślin, co przyspieszyło proces odbudowy roślinności. Efekty tej interwencji były widoczne już po kilku latach, a co najważniejsze, trwają do dziś, ponad cztery dekady po katastrofie.

Inni kluczowi gracze w odbudowie ekosystemu

Nie tylko góralki odegrały istotną rolę w odbudowie ekosystemu Mount St. Helens. Naukowcy odkryli, że drzewa iglaste, takie jak sosny, świerki i jodły, które przetrwały erupcję, również korzystały z pomocy grzybów mikoryzowych. Po erupcji drzewa te zostały pokryte popiołem wulkanicznym, ale szybko zaczęły się regenerować dzięki współdziałaniu z grzybami, które pozyskiwały składniki odżywcze z opadłych igieł i wspomagały wzrost drzew.

Kontrast z jałowymi terenami

Warto jednak zauważyć, że nie wszędzie udało się tak szybko przywrócić życie. W niektórych obszarach, gdzie przed erupcją drzewa zostały wycięte przez drwali, życie roślinne nie wróciło do tej pory. Brak drzew oznaczał, że nie było opadłych igieł, które mogłyby dostarczyć mikroorganizmom pożywki, a także brakowało grzybów mikoryzowych i góralków, które wspomogłyby proces regeneracji. Te obszary do dziś pozostają niemal całkowicie martwe.

Wnioski: współpraca gatunków kluczem do regeneracji

Badania przeprowadzone na Mount St. Helens pokazują, jak wielkie znaczenie ma współpraca różnych gatunków organizmów, w tym bakterii, grzybów i zwierząt, dla odbudowy ekosystemów po katastrofach naturalnych. Naukowcy podkreślają, że nie możemy lekceważyć roli mikroorganizmów, które są często niewidoczne gołym okiem, ale mają kluczowe znaczenie dla zdrowia ekosystemu.

Wyniki eksperymentu z góralkami mogą stanowić inspirację dla przyszłych działań w innych miejscach dotkniętych klęskami żywiołowymi. Czasem nawet najmniejsze zmiany, wprowadzone przez najmniejsze stworzenia, mogą przynieść zaskakująco trwałe efekty.