„Borderlands: Gra Wciąż Kwitnie Pomimo Słabego Filmu”
Niedawno do kin trafił film Borderlands, ale niestety nie odniósł oczekiwanego sukcesu. Film, oparty na popularnej serii gier wideo, spotkał się z mieszanymi recenzjami zarówno krytyków, jak i widzów, a jego przychody nie były satysfakcjonujące. Pomimo wielkich nadziei na ekranizację, Lionsgate – studio odpowiedzialne za produkcję – przeżyło spore rozczarowanie, a samo przedsięwzięcie określono jako „totalny bałagan”.
Problemy z produkcją
Film Borderlands miał budżet wynoszący około 120 milionów dolarów (około 500 milionów złotych), a w kinach na całym świecie zarobił jedynie 33 miliony dolarów (około 140 milionów złotych). Biorąc pod uwagę koszty produkcji i promocji, film okazał się znaczącą porażką finansową dla Lionsgate. CEO studia, Jon Feltheimer, nie ukrywał swojej frustracji, mówiąc, że „wszystko, co mogło pójść nie tak, poszło nie tak”. Film napotkał na wiele trudności podczas produkcji – od pandemii, przez zmiany reżysera, aż po konieczność przeprowadzania kosztownych dokrętek.
W wyniku tych problemów, film spędził zbyt dużo czasu „na półce”, a dodatkowe koszty związane z opóźnieniami i rosnącymi stopami procentowymi wykraczały poza standardowe modele finansowe studia. Mimo że Lionsgate jest znane z trzymania się rygorystycznych budżetów, w tym przypadku nie wystarczyło to, by osiągnąć sukces. Feltheimer przyznał, że poza precyzyjnym zarządzaniem finansami, kluczowe jest również zadbanie o kreatywną stronę projektu – czego, według niego, zabrakło w przypadku Borderlands.
Reakcje ze strony Take-Two
Take-Two, wydawca gier, które posłużyły jako podstawa dla filmu, również nie był szczególnie zadowolony. CEO firmy, Strauss Zelnick, określił film jako „rozczarowujący”, choć zaznaczył, że jego wpływ na wyniki finansowe firmy nie był znaczący. Mimo to, film przyczynił się do wzrostu sprzedaży gier z serii Borderlands. Adaptacje filmowe i serialowe często przyciągają nowe zainteresowanie oryginalnym materiałem, co ma pozytywny wpływ na sprzedaż starszych tytułów.
Dla Take-Two był to sygnał, że produkcje filmowe i telewizyjne oparte na popularnych markach mogą zwiększać zainteresowanie grami i generować dodatkowy dochód. Warto zauważyć, że premiera Borderlands 4 jest przewidziana na przyszły rok, więc dla Zelnicka każdy dodatkowy „szum” wokół marki może być korzystny. Mimo wszystko, doświadczenie związane z produkcją filmu nauczyło Take-Two ostrożności w przyszłych projektach.
Wnioski na przyszłość
Doświadczenie związane z Borderlands spowodowało, że Take-Two postanowił być bardziej selektywny, jeśli chodzi o licencjonowanie swoich marek do adaptacji filmowych. Jedną z serii, która teoretycznie doczeka się własnej ekranizacji, jest BioShock. Zelnick podkreślił jednak, że firma będzie bardzo ostrożna przy wyborze tytułów do adaptacji, aby uniknąć podobnych problemów w przyszłości.
Wydaje się, że podejście „selektywnego” licencjonowania może być kluczem do tego, aby w przyszłości udało się stworzyć bardziej udane ekranizacje gier, które nie tylko spełnią oczekiwania fanów, ale również będą sukcesem komercyjnym.