21 lutego, 2025

Funko Usuwa itch.io… Ale Sytuacja Się Poprawiła

Funko Usuwa itch.io… Ale Sytuacja Się Poprawiła

Sztuczna inteligencja w ochronie praw autorskich – absurdalne konsekwencje

Świat nowych technologii nie przestaje zadziwiać. Tym razem bohaterem zamieszania stała się platforma itch.io, a przyczyną – system ochrony marki wspierany przez sztuczną inteligencję. Cała historia zaczęła się od niewinnej strony fanowskiej poświęconej grze Funko Fusion, na której umieszczono linki do oficjalnej strony oraz zrzuty ekranu z gry. Wydawać by się mogło, że to darmowa reklama dla marki Funko, ale w dobie automatycznych systemów ochrony praw autorskich rzeczywistość może wyglądać zupełnie inaczej.

Nieprawidłowy alert – mała strona, wielkie konsekwencje

Za całe zamieszanie odpowiada oprogramowanie ochrony marki o nazwie BrandShield. System ten, zamiast zastosować standardowe procedury zgłaszania naruszenia praw autorskich, uznał fanowską stronę za przypadek oszustwa i phishingu. W efekcie wysłał do hosta i rejestratora domeny itch.io raport, w którym oskarżył stronę o działania niezgodne z prawem. Zamiast zwykłego wezwania do usunięcia treści (DMCA lub cease-and-desist), firma hostingowa oraz rejestrator domeny otrzymali informację sugerującą poważne zagrożenie.

Założyciel itch.io, Leaf Corcoran, szybko zareagował – usunął stronę fanowską i zablokował jej twórcę. Wydawało się, że to powinno zamknąć sprawę. Jednak pięć dni później cała platforma itch.io została nagle wyłączona. Co się stało? Rejestrator domeny twierdził, że nigdy nie otrzymał potwierdzenia usunięcia strony fanowskiej, a co gorsza – nigdy nie poinformował właściciela itch.io o planach wyłączenia całej platformy.

Brak komunikacji i całkowity chaos

W typowych przypadkach, jeśli serwis narusza prawa autorskie, usuwa się jedynie konkretne treści. Jednak w tym przypadku automatyczne oznaczenie jako “oszustwo i phishing” sprawiło, że cała domena została zablokowana. Leaf Corcoran musiał bezpośrednio kontaktować się z rejestratorem, aby przywrócić itch.io, co ostatecznie się udało. Platforma wróciła do działania, choć kontrowersyjna strona fanowska nie została przywrócona.

Funko dolewa oliwy do ognia

Na tym jednak nie kończy się absurd tej sytuacji. Funko, widząc falę krytyki w mediach społecznościowych, postanowiło zabrać głos. Na Twitterze pojawiło się oświadczenie, w którym firma twierdziła, że „Funko nie złożyło wniosku o zamknięcie platformy itch.io”. Problem w tym, że było to nieprawdziwe stwierdzenie – wniosek o usunięcie strony rzeczywiście wpłynął, a cała sytuacja wynikała z błędnego działania systemu ochrony marki.

Jednak to, co nastąpiło później, przeszło wszelkie granice. Funko postanowiło skontaktować się z… matką Leaf’a Corcorana. Tak, dobrze czytacie – firma zamiast wyjaśnić sytuację bezpośrednio z właścicielem platformy, zdecydowała się wysłać wiadomość do jego matki. Trudno wyobrazić sobie bardziej absurdalny rozwój wypadków.

Automatyzacja kontra zdrowy rozsądek

Cała ta historia pokazuje, jak niebezpieczne może być nadmierne poleganie na automatycznych systemach ochrony praw autorskich. AI, choć potrafi być pomocne, wciąż nie jest doskonałe – a przypadek itch.io jest doskonałym przykładem tego, jak błędne oznaczenie może doprowadzić do ogromnych konsekwencji. Jeśli do tego dodamy brak odpowiedniej komunikacji między firmami oraz brak ludzkiego nadzoru, otrzymujemy sytuację, w której jedna błędna decyzja może doprowadzić do zablokowania całej popularnej platformy.

Na szczęście itch.io wróciło do działania, ale ta historia powinna być ostrzeżeniem dla innych. Automat nie zawsze ma rację, a bezmyślne egzekwowanie praw autorskich bez odpowiedniego nadzoru może prowadzić do nieoczekiwanych i często absurdalnych sytuacji.