Wielka Brytania planuje wprowadzenie nowego systemu praw autorskich z korzyścią dla firm zajmujących się sztuczną inteligencją, a kosztem twórców
<p class="ArticleImageCaption
Credit”>Metamorworks/Getty Images<p class="ArticleImageCaption
Credit”>Metamorworks/Getty ImagesRząd Wielkiej Brytanii ogłosił plany umożliwienia szkolenia modeli sztucznej inteligencji (SI) na treściach chronionych prawem autorskim, co ma rozwiązać jeden z kluczowych problemów związanych z obecną rewolucją technologiczną. Jednak propozycja ta spotkała się z krytyką ze strony działaczy, którzy obawiają się, że firmy zajmujące się SI już obecnie omijają przepisy dotyczące praw autorskich.
Według ogłoszonych planów, firmy rozwijające modele sztucznej inteligencji mogłyby korzystać z materiałów chronionych prawem autorskim bez konieczności uzyskania zgody autorów lub właścicieli tych treści. Taka decyzja ma na celu wspieranie innowacji i przyspieszenie rozwoju technologii SI. Jednak krytycy, w tym osoby z branży kreatywnej, alarmują, że zmiana ta może przynieść więcej szkody niż pożytku.
„To rozwiązanie nie jest w żaden sposób wyważone,” mówi Ed Newton-Rex, muzyk i były dyrektor w firmie Stability AI. Jego zdaniem nowe regulacje mogą w praktyce przekazać większość dorobku twórców w ręce korporacji zajmujących się SI, umożliwiając im rozwijanie produktów, które będą konkurować z twórczością ludzi. Wszystko to, jak podkreśla Newton-Rex, miałoby miejsce bez odpowiedniego wynagrodzenia dla autorów oryginalnych treści.
Jednym z głównych problemów jest możliwość zaniku motywacji do tworzenia nowych dzieł wśród artystów, pisarzy czy kompozytorów, którzy mogliby uznać, że ich praca zostanie wykorzystana bez ich zgody i bez odpowiednich gratyfikacji. Twórcy obawiają się, że ich dzieła staną się jedynie „paliwem” dla algorytmów, które będą w stanie generować niemal identyczne treści przy minimalnych kosztach dla firm technologicznych.
Co więcej, regulacje te mogą nieść za sobą ryzyko prawne i etyczne dla użytkowników końcowych produktów SI. Treści generowane przez modele szkolone na materiałach chronionych prawem autorskim mogą prowadzić do naruszeń tych praw przez osoby lub firmy korzystające z takich narzędzi, zwłaszcza w przypadkach komercyjnych. To natomiast rodzi pytania o odpowiedzialność prawną – czy za naruszenia odpowiadają firmy technologiczne, twórcy narzędzi, czy ich użytkownicy?
Reakcja środowisk kreatywnych na te propozycje była niemal jednogłośnie negatywna. Wiele organizacji branżowych i związków zawodowych apeluje do rządu o rewizję tych planów. Według ich opinii, regulacje tego typu powinny uwzględniać interesy zarówno twórców, jak i konsumentów, a także chronić prawa autorskie w dynamicznie zmieniającym się środowisku cyfrowym.
Jednocześnie w innych krajach, takich jak Stany Zjednoczone czy kraje Unii Europejskiej, toczą się debaty dotyczące podobnych regulacji. Wprowadzanie takich zmian może doprowadzić do globalnej zmiany w podejściu do praw autorskich w kontekście sztucznej inteligencji i nowych technologii.
Decyzja rządu Wielkiej Brytanii, choć motywowana chęcią wspierania innowacji, wywołała wiele kontrowersji i zaniepokojenia wśród twórców oraz ekspertów prawa autorskiego. Przyszłość tej regulacji będzie w dużej mierze zależeć od reakcji społecznej oraz dalszej debaty publicznej na temat równowagi między rozwojem technologicznym a ochroną praw autorskich. Bez wątpienia jednak, jest to jeden z ważniejszych tematów, który wpłynie nie tylko na branżę kreatywną, ale również na codzienne korzystanie z technologii przez konsumentów i przedsiębiorstwa.